Jak rozmawiać z dziećmi, aby nas słuchały?

W 9 odcinku podcastu “To dziecinnie proste!” poruszamy bardzo ważny temat dla wszystkich dyrektorów, nauczycieli oraz rodziców, czyli “Jak rozmawiać z dziećmi, aby nas słuchały?”. Niezastąpiona Monika Sobkowiak – Pani Monia zdradza sprawdzone pomysły i strategie komunikacji oraz radzenia sobie w sytuacjach trudnych.

Posłuchaj podcastu także w

Podcast do czytania

Justyna: Cześć, witam was w dziewiątym odcinku podcastu „To dziecinnie proste”, podczas którego poruszymy niezwykle ważny temat dla każdego dyrektora przedszkola lub żłobka, nauczyciela, ale także dla rodzica, czyli jak rozmawiać z dziećmi, aby nas słuchały. Podcast poprowadzi dla was Monika Subkowiak, szerszej publiczności znana jako autorka bloga Pani Monia. Oddaję głos Monice, a wam życzę miłego słuchania.

Monika: Dzień dobry i cześć, z tej strony Pani Monia. Po raz kolejny mam ogromną przyjemność spotkać się z wami w podcastowej przestrzeni, tym razem po to, aby porozmawiać z wami o tym, jak rozmawiać z dziećmi, aby nas słuchały. O czym będziemy mówić? Otóż podczas różnych webinarów, artykułów, różnych szkoleń mamy możliwość dowiedzieć się wiele na temat rozwijania inteligencji emocjonalnej dziecka. Wiemy wiele na temat tego, jak rozpoznawać te emocje, jak budować te umiejętności u dzieci. Natomiast brakuje często wiedzy, która pozwoliłaby nam reagować w sytuacjach, które są dla nas trudne. Mowa tutaj o buncie dziecka, o różnych frustracjach, które dziecko prezentuje, o różnych trudnych sytuacjach, które związane są z konfliktami rówieśniczymi u dzieci. I podczas tego podcastu postaram się przedstawić, w jaki sposób możemy ustalać pewne zasady, w jaki sposób rozmawiać, aby dzieci chciały z nami rozmawiać, co możemy dziecku zaoferować, jakie strategie i jak się do niego zwracać, po to, ażeby dziecko chętnie z nami rozmawiało, aby lepiej sobie radziło w różnych sytuacjach społecznych i żeby z jak największą łatwością ustalać granice i dążyć do ich przestrzegania przez dziecko.

A zatem, jeżeli chcemy nawiązać taki dialog, potrzebujemy przede wszystkim dziecka. I choć brzmi to kuriozalnie, to dziecko musi być odpowiednio do tego dialogu przygotowane. Nie chodzi tu oczywiście o szkolenia czy żadne takie systemowe przygotowanie dziecka w tej chwili, bo generalnie dziecko możemy przygotowywać do tego różnymi naszymi działaniami, ale chodzi tutaj bardziej o kompetencje społeczne, a nie o samą rozmowę. Chodzi tutaj o to, ażeby dziecko było przygotowane w sensie kondycji psychofizycznej. A zatem dziecko musi być najedzone i wyspane. I choć oczywiście pełnimy jako tako kontrolę nad tym ile dziecko zjadło tego dnia, rzadko kiedy zastanawiamy się nad jakością tych posiłków, więc warto zwrócić uwagę na to, że pomimo tego że dziecko dzisiaj jadło kilka razy, warto zwrócić uwagę na to, że te posiłki mogły być niepełnowartościowe i dziecko w żaden świadomy sposób nie zasygnalizuje nam głodu, ale może go sygnalizować pewnym rozdrażnieniem, poczuciem frustracji, większą drażliwością, częstotliwością wchodzenia w konflikty.

Drugim takim elementem jest samopoczucie dziecka w kwestii wyspania, relaksu, odpoczynku i tego, jak ono się czuje, czy ono się czuje wypoczęte. Dzieci rzadko kiedy wiążą swoje rozdrażnienie z tym, że są niewyspane. Nie mają świadomości tego, że się zmęczyły. Natomiast my jako dorośli bardzo często możemy obserwować, że kiedy dziecko jest zmęczone, kiedy za bardzo wydłuży się zabawa wieczorna, na przykład jest mu dużo trudniej zasnąć, jest mu dużo trudniej kontrolować swoje emocje, dzieci są rozdrażnione, a także zaczynają częściej płakać. I to, co możemy zrobić, to oczywiście zadbać o relaks. I tutaj chodzi o relaksację, która będzie dostosowana do potrzeb i preferencji dziecka, bo relaksacja w żadnej mierze nie może opierać się na przymusie, bo wtedy, no już nie jest relaksacją oczywiście. Tak też jeżeli jesteśmy osobą, która pracuje w przedszkolu, która pracuje w placówce oświatowej, musimy mieć świadomość, że leżakowanie, które jest pewną rutynową czynnością w przedszkolu, nie dla każdego dziecka będzie odpowiednią formą relaksu. Wtedy warto zaoferować alternatywę. Oczywiście nie chodzi tu o to, ażeby w czasie relaksu jednych dzieci inne dzieci miały czas na zabawę, bo często ta zabawa byłaby dystraktorem dla tych dzieci, które potrzebują zrelaksować się w ciszy. Ale jeżeli przyjmiemy za zasadę, że relaksacja odbywa się w ciszy, to możemy zaoferować o wiele więcej niż samo leżenie na leżaku. Możemy zaproponować wspólne czytanie książki, możemy zaproponować, aby dzieci samodzielnie oglądały książki, możemy zaproponować słuchanie muzyki, możemy zaproponować jakieś działanie, jakąś aktywność, która będzie aktywnością cichą, niewerbalną, jak na przykład nawlekanie koralików, malowanie farbami, rysowanie czy na przykład przelewanie wody.

To są rzeczy, które pomogą dziecku zrelaksować się, odciąć się od różnych bodźców zewnętrznych, wyciszyć, a równocześnie nie będą formą przymusu leżenia na leżaku, bo nie wszystkim dzieciom to odpowiada, nie dla każdego to będzie w istocie relaksacja. Kolejną taką rzeczą jest to, aby dziecko miało czas ochłonąć z emocji. Myślę, że znamy to także z naszego dorosłego życia. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, rzadko kiedy mamy chęć kontynuowania dyskusji niezależenie od tego, czy jest to złość. Jeżeli jesteśmy smutni, też potrzebujemy czasu na to, ażeby nasze emocje skontrolować, żeby dopiero wtedy przystąpić do dialogu i móc o tym opowiedzieć. Jeżeli z naszych doświadczeń przywołamy takie wspomnienia, zauważymy, że czasami ten czas naprawdę się wydłuża. Nie jesteśmy zawsze gotowi tego samego dnia o czymś porozmawiać, czasami mówimy o tym, że musimy się z czymś przespać, wtedy będziemy gotowi o tym porozmawiać. U dziecka z reguły ta reakcja jest dużo szybsza, bo te emocje narastają bardzo, bardzo intensywnie. Musimy więc zaczekać aż zejdą one do takiego pułapu, w którym dziecko będzie w stanie spokojnie z nami porozmawiać, w którym będzie w stanie ten dialog prowadzić. Dzieci czasami, pomimo braku naszej takiej inicjatywy do tej dyskusji, ponieważ widzimy, że dziecko jest zdenerwowane, same próbują prowokować taką dyskusję, próbują poszukiwać wyjaśnień rozwiązania konfliktu jeszcze wtedy, kiedy są bardzo zdenerwowane. I to po naszej stronie leży to, aby wskazać dziecku, że to jeszcze nie jest ten moment, że jesteśmy bardzo chętni na tą rozmowę, ale to jeszcze nie jest ta chwila. Możemy wtedy do dziecka powiedzieć widzę, że jesteś zdenerwowany, chętnie z tobą porozmawiam, ale za chwilę, ochłoń i przyjdź, pogadamy o tym. Albo usiądź tu przy mnie i jak już się uspokoisz, powiedz, że jesteś gotowy, porozmawiamy o tym. Wtedy dziecko nie czuje się zignorowane, nie czuje, że te jego emocje zostały zbagatelizowane i że my nie chcemy z nim porozmawiać, ale równocześnie dajemy mu do zrozumienia, że taki poziom emocji to nie jest poziom, w którym damy radę konflikt rozwiązać. Kolejnym istotnym aspektem jest etap rozwojowy i moc doświadczeń, które już dziecko posiada.

A zatem, jeżeli mamy do czynienia z trudnością, która dotyczy dziecka, na przykład trzyletniego, musimy w odpowiedni sposób formułować pytania, które dziecku zadajemy i w odpowiedni sposób formułować komunikaty po to, aby były one przede wszystkim zrozumiałe i możliwe do zrozumienia dla dziecka, możliwe do zareagowania, odpowiedzenia na nie. Tym samym, jeżeli zapytamy na przykład dziecko trzyletnie, powiedzmy z takiego środka, takiego standardowego trzylatka, jeżeli zapytamy go o to, co skłoniło go do takiego zachowania, co sprawiło, że zareagował w ten sposób, dlaczego zachowywał się w ten sposób, często jest to pytanie daleko, daleko za trudne, chociaż generalne ono jest trudne do zrozumienia dla dziecka do odpowiedzenia na nie, pomimo tego że dziecko w sobie te odpowiedzi posiada. Wtedy musimy swoim komunikatem pomóc mu je wyartykułować, bo to na tym polega trudność. Dziecko w pewnym sensie wie, dlaczego zachowało się tak, jak się zachowało, ale jest mu wyartykułować taką odpowiedź w sposób precyzyjny, bo jeszcze trudno mu wypowiadać się na temat emocji. I co możemy zrobić, ażeby mu pomóc? Przede wszystkim pomóc mu własnymi słowami znaleźć przyczynę albo udzielić takiej odpowiedzi, aby dziecko mogło potwierdzić lub zaprzeczyć temu, co mówimy. Możemy powiedzieć wprost próbuję zrozumieć, dlaczego zachowałeś się w taki sposób, ale nie jestem pewna. Spróbuję powiedzieć to, co myślę, a ty powiedz mi, czy tak było, czy może było jakoś inaczej, czy zdenerwowałeś się, bo było ci przykro, że kolega zabrał ci zabawkę, a może bardzo zależało ci na tym, żebyś teraz to ty bawił się tą zabawką, pomimo że bawił się kolega, może było tak, że jest ci przykro, że pomimo że to jest twój najlepszy kolega, to on mimo wszystko nie chciał się z tobą podzielić. Oczywiście te pytanie zadajemy nie wszystkie naraz, ale pojedynczo, żeby dziecko miało szansę ustosunkować się do nich i powiedzieć. Czasami zdarzy się tak, że nie dojdziemy do końca tej przyczyny, bo dziecko zareagowało pod wpływem impulsu, którego samo do końca nie rozumie. Ale często, jeżeli poszukujemy przyczyny w ten sposób, to dziecko przynajmniej za trzecim czy czwartym razem, jeżeli wykluczy i powie nie, że to nie było dlatego, to samo przynajmniej zastanawia się nad tym właściwie, co takiego zaszło. I często wtedy dojdziemy właśnie do źródła tego, co było przyczyną. Ale o tym jeszcze powiemy sobie później. To, co jest jeszcze istotne dla samego takiego przygotowania do rozmowy, to to, ażeby dziecko było zrelaksowane w sposób rzeczywisty, prawdziwy. Więc jeżeli jako sposób wyciszenia oferujemy mu tablet, telefon czy też inne multimedialne pomoce, no to często ta relaksacja nie przebiega w sposób efektywny, bo procesy poznawcze dziecka są cały czas pobudzane, ponieważ, jak wiemy, te wszystkie multimedialne środki bardzo dziecko pobudzają. Możemy zauważyć to u samych siebie, że jeżeli przed snem próbujemy czytać coś, co jest na podświetlanych monitorach, jeżeli oglądamy telewizję, żywiołowy film, słuchamy bardzo głośnych dźwięków, to jesteśmy tylko bardziej pobudzeni tak naprawdę. Lub jeżeli na przykład udamy się na długi spacer po galerii handlowej, szybko zauważymy, że jesteśmy rozdrażnieni światłem, ilością bodźców, która tam była i pewnym momencie po prostu czujemy potrzebę, aby stamtąd wyjść. Tym samym powinno dać nam to do zrozumienia, że takie multimedialne pomoce nie są pomocami, które dziecko będą relaksować. I warto o tym pamiętać, próbując znaleźć źródło odpowiedniej relaksacji dla dziecka.

Wyobraźmy sobie jednak teraz, że mamy już takiego gotowego do rozmowy malca. O czym powinniśmy pamiętać podczas rozmowy niezależnie od tego, jakich emocji, jakiej sytuacji ta rozmowa będzie dotyczyć? Przede wszystkim to, co warto sobie uświadomić, jeżeli jest się osobą dorosłą, to, że wszystkie te uczucia, emocje, one pojawiają się po coś. Przede wszystkim pojawiają się zarówno z jakiejś przyczyny i do czegoś te emocje dążą. One nie są przypadkowe, nie są rzeczą, która pojawia się tak zupełnie znikąd. Ona zawsze ma jakąś przyczynę. Jeżeli jest to na przykład złość, smutek czy jakaś frustracja lub bardzo duża histeria dziecka, bardzo intensywna, to wszystko ma jakieś swoje źródło. I warto to źródło odnaleźć, i warto także zrozumieć po co ta emocja występuje, w tym sensie do czego to dziecko dąży. Jeżeli odkryjemy te dwie wielkie niewiadome, to właściwie sukces mamy już niemalże gwarantowany, bo to są dwie największe niewiadome i dwie największe trudności w rozmowie z dzieckiem. Warto sobie uzmysłowić, że jeżeli bazujemy tylko na samym zachowaniu, to często możemy, zupełnie nieświadomie, ominąć się z najlepszym rozwiązaniem i ominąć się ze źródłem tej trudności.

Co mam na myśli? Jeżeli zobaczymy dziecko, które krzyczy, krzyczy ze złości, widzimy, że jest bardzo zdenerwowane, jeżeli spróbujemy na tą złość zareagować po prostu jako na zachowanie, które nas frustruje, męczy, jest zbyt głośne, jest nieaprobowane społecznie, nie jest czymś, czego byśmy chcieli na dłuższą metę, jeżeli spróbujemy to zachowanie po prostu ukrócić, spróbujemy zabronić tego krzyku, spróbujemy powiedzieć, że ten krzyk jest męczący, żeby dziecko nie krzyczało, to mogliśmy popełnić wiele zbrodni na emocjach dziecka i na tej jego kondycji emocjonalnej ze względu na to, że zupełnie nie rozumiemy, z jakiego powodu to dziecko zaczęło krzyczeć. I czasami, ponieważ dziecko jakby ten wachlarz różnych zachowań, które może zaprezentować, ma jeszcze dość ubogi, ten krzyk może być formą wyrażenia bardzo wielu emocji. Z jednej strony może to być frustracja związana z tym, że dziecku zostało coś odebrane.

Z drugiej strony dziecko może w ten sposób prezentować swoje rozczarowanie, bo na przykład zawiódł go najbliższy przyjaciel, ponieważ stanął z kimś innym do pary. To taka typowa sytuacja przedszkolna. Krzyk może pojawić się również wtedy, kiedy dziecko bardzo chciało coś uzyskać, ale tego nie uzyskało i nie stać go jeszcze było na argumentacje, nie stać go jeszcze było na to, ażeby przekonać drugą osobę do tego, żeby uległa jego jakiejś prośbie lub być może po to, żeby porozmawiać, żeby zrozumieć, że ta prośba nie jest do spełnienia jeszcze w tej chwili. Wtedy dzieci się frustrują, wtedy podnoszą głos, wtedy czasami zabierają zabawki. U młodszych dzieci zdarza się szczypanie, gryzienie, zdarzają się różne sytuacje, które są niczym innym, jak odpowiedzią na emocje, z którymi dziecko w jakiś sposób nie mogło sobie poradzić albo poradziło sobie właśnie w ten sposób, bo to była reakcja na coś, co zaszło chwilę wcześniej. Jeżeli się zastanowimy nad tym, co było przyczyną, z dużą łatwością dojdziemy do tego, do czego to dziecko dąży. No bo z reguły polega to na zasadzie jakiegoś takiego przeciwieństwa. Dziecko tak naprawdę ma bardzo dużą chęć, żeby na przykład przyjaźń z jego kolegą była po raz kolejny udowodniona choćby tym, żeby dziecko stanęło z nim w parze albo żeby to uczucie frustracji po prostu minęło. Jeżeli mi to uświadomimy dziecku, bo ono rzadko kiedy działa świadomie, jeżeli kieruje się tymi emocjami, z większą łatwością te emocje skontrolujemy.

Co możemy w takiej sytuacji zrobić? Przede wszystkim musimy w swojej rozmowie spróbować dojść do źródła. I to dużo dalej niż tylko do takiej pojedynczej odpowiedzi dziecka. Bo jeżeli zapytamy na przykład dlaczego płaczesz, dziecko z reguły dosyć szybko odpowie, na przykład ponieważ kolega zabrał mi zabawkę. No i jeżeli pomyślimy o tym w ten sposób możemy bardzo niesprawiedliwie potraktować kolegę, jeżeli on zabrał zabawkę, która tak naprawdę należała w zabawie wcześniej do niego, tylko na chwilę ją położył, odwrócił się, tamto dziecko tego nie zauważyło, mogło się zadziać wiele rzeczy. Ale z drugiej strony możemy wcale nie dojść do źródła, które mogłoby nam uświadomić, że tak naprawdę dziecku nie jest przykro z tego względu, że została zabrana mu zabawka, tylko z tego względu, że właśnie zabrał ją ten konkretny kolega, bo to był jego najbliższy przyjaciel. I tak dalej. Te sytuacje są z reguły dużo bogatsze niż to, co zaprezentuje nam dziecko w swojej pierwszej odpowiedzi. Jeżeli zaczniemy natomiast szukać tego, czego dziecko oczekuje, możemy je zapytać, rozumiem, że chciałbyś teraz się pobawić tą zabawką. Ono wtedy może odpowiedzieć nie, nie o to chodzi. Chciałem się po prostu pobawić na przykład z Tomkiem. Wtedy możemy zadziałać w drodze do tego, ażeby chłopcy się ze sobą czy też po prostu dzieci ze sobą się dogadały. Możemy kolegów zaprosić do rozmowy, możemy poprosić ich, żeby spróbowali rozwiązać to, możemy poprosić kolegę, po prostu to dziecko, które miało kłopot, ażeby przedstawiło swój problem koledze, wytłumaczyło mu to i dopilnować, ażeby tamten w jakiś sposób zareagował. Bo z reguły dzieci bardzo szybko rozwiążą swój konflikt i to jest wystarczająco w porządku, o ile nie dochodzi do jakiegoś nadużycia, w sensie wymuszenia. Jeżeli to nie jest tak, że zgoda odbywa się na zasadzie szantażu, kiedy jedno dziecko powie do drugiego okej, stanę z tobą teraz na przykład w parze, ale następnym razem ty będziesz musiał stanąć w parzę z kimś innym albo no coś na tej zasadzie. Jeżeli dzieci stawiają sobie warunki, no to nie jest to zgoda, o którą nam chodzi. Chodzi bardziej o to, ażeby dzieci się ze sobą dogadały na zasadzie kompromisu. Kiedy prowadzimy takie rozmowy, w których szukamy przyczyn tych stanów emocjonalnych i szukamy tego też, do czego ta emocja ma prowadzić, czemu ona teraz służy, to możemy szybko zauważyć, że czasami w tych zachowaniach dziecka dzieckiem kieruje po prostu jeszcze niewygaszony dziecięcy egocentryzm.

Jak z tym dziecięcym egocentryzmem pracować? Jeżeli obserwujemy, że w zachowaniach dziecka przejawia się taka postawa, w której na głównym planie postawione jest dane dziecko, czyli taka sytuacja, w której na przykład dziecko mówi ja teraz chciałem bawić się tą zabawką i nie rozumie, że skoro kolega wziął ją pierwszy, rozpoczął zabawę jako pierwszy, no to jakby ma teraz większe prawo do zabawy tą zabawką. Możemy zwrócić uwagę dziecka właśnie na ten egocentryzm, oczywiście formułując to w zupełnie inny sposób, bardziej dostępny dla dziecka. Możemy wyobrazić sobie w sytuacji, w której dziecko chce odebrać zabawkę innemu koledze, pomimo tego że powiedzmy jemu przysługuje teraz prawo do zabawy tą zabawką, jak ta sytuacja by wyglądała, gdyby ją odwrócić. Jeżeli pożyczymy tą zabawkę na chwilę od tego kolegi, wręczymy ją drugiemu dziecku, temu, któremu oczekiwało tej zabawki, możemy podejść do niego i powiedzieć wiesz co, ja też teraz chcę się pobawić tą zabawką, daj mi ją, proszę. Jeżeli dziecko zrozumie, że nie chce jej oddać teraz, bo to jest dla niego frustrujące, to możemy zaprezentować mu w ten sposób, że to jego działanie było bardzo niesprawiedliwe wobec kolegi i pokazać mu to, i uzmysłowić mu to, że kolega czuł się dokładnie tak samo. Jeżeli spróbujemy odwrócić jakąś sytuację, którą dziecko stworzyło, to znaczy na przykład będziemy oczekiwali, jeżeli dziecko na przykład oczekuje, że będzie stało z danym kolegą w parze, bo to jest dosyć typowe, szczególnie w takiej sytuacji przedszkolnej, że dzieci gniewają się na siebie nawzajem, ponieważ jeden kolega z drugim nie miał ochoty stanąć w parze w danym momencie, bo chciał stanąć z kimś innym. To powoduje ich dużo frustracji, ale możemy to w taki łatwy sposób przełożyć, odwracając tą sytuację i pokazać, że to troszkę tak, jakbyśmy my teraz oczekiwali, że to dziecko będzie cały dzień w parzę właśnie z jakimś innym kolegą albo na przykład z nami. Że już cały czas będziemy zawsze stali z tą jedną osobą w parzę. I czy to jest w porządku? Dziecko szybko dochodzi do tego, no rzeczywiście nie, że to nie jest w porządku. I w ten sposób, odwracając tą sytuację i pokazując, że inni mają te same potrzeby, możemy troszeczkę wygaszać ten dziecięcy egocentryzm. Ostatnią taką rzeczą, która już była wspomniana, to to, żeby zastanowić się, do czego dziecko dąży, o co tak naprawdę mu chodzi. I wtedy, jeżeli poznamy, do czego to dziecko dąży, możemy z większą łatwością pomóc mu osiągnąć to i wskazać mu odpowiednie rzeczy, a także nauczyć je komunikowania tego w odpowiedni sposób. Bo jeżeli dziecko dąży na przykład do tego, ażeby pozyskać zabawkę, która została mu niesprawiedliwe odebrana, jeżeli manifestuje to, po prostu krzycząc lub wykonując jakieś agresywne działania skierowane na inne dzieci, no to oczywiście małe jest prawdopodobieństwo, że dziecko tą rzecz osiągnie, bo w ten sposób ciężko jest załatwić jakikolwiek dziecięcy problem. Jeżeli natomiast pokażemy mu, że są inne wyjścia, które są skuteczne, to dziecko z większym prawdopodobieństwem zastosuje tę strategię w przyszłości.

To, co możemy zaproponować dziecku, to przede wszystkim to, ażeby w zależności od sytuacji, zapytało drugą osobę o to, czy może się wydarzyć tak i tak, w zależności od tego, czego ono oczekuje. Żeby porozmawiało z tą drugą osobą i przedstawiło wartość tej sytuacji dla siebie. Bo być może na przykład buduje model z LEGO i brakuje mu jednego jedynego elementu, ażeby właśnie ten model według instrukcji skończyć, i posiadaczem tego jednego, konkretnego elementu jest jego kolega z ławki, który właśnie go użył i nie chce się nim podzielić. Być może, gdyby miał świadomość, że to jest tak ważne, że dzięki temu ten model powstanie, chętniej by się podzielił. Także wytłumaczenie tego, dlaczego to jest bardzo ważne, jest istotne dla tego, żeby rozwiązać ten konflikt. Kolejną taką rzeczą jest próba dogadania się. I nie jest to próba, w której my, dorośli, próbujemy rozwiązać problemy dziecka, ale taka próba, w której dzieci mają szansę porozmawiać same ze sobą. Możemy wskazać takie rozwiązanie i czuwać po prostu nad tą dyskusją, żeby nie doszło do takich wymuszeń, nadużyć czy warunków, o których była mowa wcześniej. Inną alternatywą jest oczywiście podział, na przykład podział po równo. Inną alternatywą jest na przykład umowa czy też pójście na ustępstwo. Jak to wygląda w relacji nie rówieśniczej, a relacji między dzieckiem a dorosłym? Jeżeli mierzymy się z jakimś trudnym zachowaniem dziecka, jakim jest na przykład wymuszanie podczas zakupów w sklepie, jest to takie typowe dziecięce zachowanie, jak możemy zareagować, kiedy dziecko bardzo usilnie próbuje osiągnąć to, ażebyśmy na przykład kupili mu to, czego on oczekuje. Często pojawia się tutaj argument finansowy, że rodzic nie jest w posiadaniu takich pieniędzy, które mogłyby mu pozwolić to kupić. Ale ta argumentacja potrzebuje naprawdę dużo czasu, żeby dotrzeć do dziecka, bo dziecko jako tako nie rozumie wartości pieniądza. Wie, że pieniądz jest czymś, co rodzic dostaje za pracę, ale oczywiście nie ma pojęcia, jaką ten pieniądz ma wartość.

Co warto więc zrobić alternatywnie, ażeby te trudne zachowania, takie sklepowe, mówiąc oględnie, ograniczyć? Możemy z dzieckiem zawrzeć umowę, że pewne rzeczy będą kupowane, ale w określonym czasie. Na przykład, że ta zabawka, którą dziecko sobie wymarzyło, jest naprawdę świetną zabawką i my widzimy, jak bardzo fajna to jest zabawka, i cieszymy się, że się podoba dziecku, więc możemy się umówić, że to będzie prezent na najbliższą uroczystość, czyli na przykład na urodziny. Jeżeli takie rozwiązanie nie jest dla nas pomocne, możemy też w pewnym sensie pójść na ustępstwo, ale nie chodzi tu o to, żeby kupić coś zastępczego, bo wtedy oczywiście stracimy kontrolę i ostatecznie to dziecko zdecyduje o tym, co zostaje kupione i że taki zakup w ogóle został wykonany, a nie o to nam chodzi, bo jednak ta granica decyzyjności podczas zakupów musi być zaznaczona i ta decyzja należy ostatecznie do osoby dorosłej. Możemy pójść na ustępstwo, które polegać będzie na tym, że stworzymy na przykład taką listę rzeczy, które się dziecku wymarzyły. Dziecko poczuje, że jego potrzeba została dostrzeżona. Bo dziecko bardzo chciało mieć teraz na przykład ten nowy samochodzik, my go zapisujemy na liście, która jest naszą ważną listą rzeczy, które się dziecku bardzo spodobały, i dzięki temu przy następnej okazji, gdy tylko będziemy mieli możliwość kupienia czegoś dziecku, będziemy pamiętali o tym, że to właśnie to było dla niego ważne. Dziecko, kiedy czuje, że jego potrzeba została dostrzeżona, że zrozumieliśmy, że naprawdę bardzo mu zależy, zdecydowanie zmienia swoją postawę. I kiedy czuje się uszanowany, kiedy czuje, że jego potrzeba jest zrozumiana, no to postawa niweluje się i nie dochodzi do takiej skrajnej złości czy też skrajnych prób takiego wymuszania czegoś na siłę.

Kolejną rzeczą w kontekście emocji jest to, ażeby te emocje nazywać. Jeżeli wykażemy w tym sensie takie zrozumienie dla dziecka, właśnie nazywając te emocje, pokazując, że poświęcamy im swoją uwagę, dziecko te emocje będzie weryfikować, będzie pokazywało je w troszeczkę inny sposób, nie będzie dochodziło do takich bardzo skrajnych wyładowań tych emocji. I to, co możemy zrobić, to po prostu zakomunikować swoją obserwację. Czyli widzę, że jesteś rozczarowany, zdenerwowałeś się, czy dobrze myślę? Dziecko ma wtedy szansę potwierdzić, zaprzeczyć, pociągnąć troszeczkę tą dyskusję i wytłumaczyć, dlaczego czuje się właśnie w taki sposób, a nie koncentrować się na samym akcie wymuszania czegoś czy też zaprezentowania tej emocji w taki sposób nie zawsze taki aprobowany społecznie. Jeżeli chodzi natomiast o to, co zrobić po nazwaniu tych emocji, to oczywiście zaakceptować je. I jak wyrazić swoją akceptację dziecku? Możemy powiedzieć, że też byśmy się zdenerwowali na jego miejscu. Albo możemy to uogólnić, mówiąc, o tak, nikt nie lubi, gdy budowla, nad którą się pracowało, wywraca się, to naprawdę frustrujące. Możemy powiedzieć także, że słuchamy dziecka uważnie, że bardzo chcemy zrozumieć o co mu chodzi, ale nie jesteśmy jeszcze pewni i czy ono może nam podpowiedzieć, czy to chodzi o to, że zdenerwowało się w związku z tym, że ktoś mu coś zabrał i tak dalej. Jeżeli wyrazimy taką chęć zrozumienia tych emocji, no to dziecko będzie reagowało w zupełnie inny sposób i z większą chęcią będzie z nami rozmawiało o tych emocjach, a tym samym będzie weryfikowało te swoje zachowania. Bo to zachowanie zawsze ma jako cel ma osiągnąć coś, pokazać swoją emocję, zamanifestować stan, w którym się dziecko znajduje. Są jednak takie chwile, w których musimy zaznaczyć granice, które są już nie do przestąpienia przez dziecko.

Jeżeli spotykamy się z sytuacją, która nie podlega już pewnej dyskusji, na przykład potrzebujemy wyjść z placu i dziecko frustruje się wtedy, bardzo upiera się, że nie chce z tego placu wyjść, możemy przyjąć kilka strategii, które pomogą nam w takiej sytuacji. Możemy ustalić umowę z dzieckiem, że kiedy jesteśmy na placu zabaw, jesteśmy na nim do momentu, w którym na przykład dwie wskazówki zegarka nie będą w tym i w tym miejscu na tarczy lub jeżeli dziecko orientuje się w czasie, możemy się umówić na przykład na godzinę piętnastą, że właśnie o takiej godzinie wychodzimy z placu zabaw. Możemy także poza taką umową, która będzie ograniczona czasowo, przyjąć, że wychodzimy z placu po na przykład trzecim komunikacie rodzica. To znaczy rodzic może powiedzieć, że wychodzimy z placu za dziesięć minut, za pięć minut i że wychodzimy z placu. I na ten trzeci komunikat dziecko zgodnie z umową powinno ten plac już opuszczać razem z rodzicem. Musimy jednak w takiej chwili pamiętać, aby konsekwentnie przestrzegać tego na co się umówiliśmy z dzieckiem. Bo jeżeli jednokrotnie lub kilkukrotnie dopuścimy do tego, ażeby ta umowa przeciągnęła się do trzeciego czy do czwartego, czy też piątego przypomnienia rodzica o wyjściu z placu, no to możemy być pewni, że kolejnym razem dziecko także będzie próbowało to wydłużać, wymuszać i wtedy może próbować tego z większą intensywnością, to znaczy na przykład płaczem, buntem, frustracją i tak dalej. Będzie starało się osiągnąć to, co już raz mu się udało osiągnąć.

Jeżeli natomiast takie rozwiązanie jeszcze nie jest odpowiednie dla naszego dziecka, bo każde rozwiązanie musimy dostosować do osoby, z którą mamy do czynienia, możemy posiłkować się alternatywą. I teraz w czym ta alternatywa nam pomaga? Z jednej strony w pewnym sensie musimy pójść na ustępstwo i nie jest to dla nas może do końca komfortową sytuacją, bo jako dorośli czujemy się zobowiązani do tego, ażeby wyznaczać te granice w taki silny sposób i jeżeli już coś powiedzieliśmy, to to się musi tak wydarzyć, bo jest to konsekwencją. I oczywiście trzeba być konsekwentnym, ale czasami spotkamy się z naprawdę silnym, małym buntownikiem i jeżeli ten nasz mały buntownik kilkukrotnie wygra ze względu na to, że czujemy się zakłopotani tą sytuacją, czujemy się niekomfortowo w chwili, w której dziecko zaczyna na przykład bardzo mocno płakać na placu zabaw, inni ludzie to obserwują, chcemy to ukrócić, więc idziemy na ustępstwo, no to wtedy dziecko przejęło kontrolę nad sytuacją. I jest to dla niego komunikatem, aby próbowało tego po raz kolejny i każdy następny, no bo to jest dla dziecka jakby najszybszą drogą do tego, ażeby osiągnąć dany efekt, na przykład zostać dłużej na placu zabaw. I co w takiej sytuacji możemy zrobić, kiedy mierzymy się z takim bardzo, bardzo wojowniczym maluchem? Możemy postawić alternatywę lub kilka tych alternatyw, na przykład trzy, i dziecko będzie musiało wybrać, albo wychodzimy z placu teraz i idziemy do domu teraz w tej chwili, wtedy zostanie nam czas na to, ażebyśmy razem, wspólnie poczytali bajkę wieczorem, możemy zostać na placu dziesięć minut dłużej, ale nie zdążymy wtedy przeczytać bajki przed prysznicem na przykład czy też przed przygotowaniem się do pójścia spać.

Możemy postawić jeszcze inną alternatywę, że możemy wyjść z placu teraz i wtedy zdążymy wrócić twoją ulubioną drogą do domu, i po drodze na przykład przejść przez park, jeżeli wyjdziemy dziesięć minut później, nie zdążymy przejść przez park, będziemy musieli iść na skróty i tak dalej. W zależności od tego, co jest dla dziecka cenne po to, ażeby dziecko wybrało z tych alternatyw i żeby w pewnym sensie ta władza, jeżeli chodzi o wyznaczenie tych granic, wyznaczenie zasad tej zabawy, długości jej trwania, była z powrotem po stronie osoby dorosłej. Bo ostatecznie to dziecko wybierze z alternatyw, które zaproponował dorosły i po raz kolejny to jakby on staje się tą osobą, która zadecydowała, ale równocześnie daje taką autonomię dziecku w podjęciu tej decyzji, chociaż jest to decyzja ostatecznie z trzech alternatyw, którą zaproponował dorosły. Czasami jednak mierzymy się z sytuacjami zdecydowanie trudniejszymi niż tylko bunt związany z wyjściem z placu zabaw. Mowa tutaj o różnych sytuacjach, które bardzo, bardzo naginają normy i zachowania aprobowane społecznie. Kiedy dziecku na przykład zdarzy się rzucić zabawką w złości, kiedy dziecku zdarzy się ugryźć innego kolegę, nie ma tu miejsca na żadne alternatywy, nie ma tu mowy o żadnej aprobacie, o ustępstwach w stronę dziecka, bo te zachowania bardzo, bardzo mocno zaginają przyjęte zasady. Wtedy należy dziecku oczywiście zwrócić uwagę. Warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób to robimy. Jeżeli będziemy mówić dziecku, że jest dzieckiem niegrzecznym, to taki popularny zwrot, że jest dzieckiem niedobrym, że tak się nie robi, to są to komunikaty, które bardzo szybko będą wpływały na samoocenę dziecka i to w sposób, który będzie nam tylko jeszcze bardziej utrudniał współpracę z nim. Co za tym idzie, jeżeli dziecko zapamięta sobie, że jest dzieckiem niegrzecznym i przyjmie taki obraz samego siebie, w swoim zachowaniu będzie dążyło do tego, żeby nie doświadczać dysonansu poznawczego, czyli żeby być w zgodzie z tym, jak się czuje, jak się postrzega, żeby to, co ono robi, było z tym zbieżne. Jeżeli jest zatem dzieckiem niegrzecznym, no to może sobie pozwolić na więcej niż dziecko obiektywnie czy też tak popularnie zwane grzecznym. Co za tym idzie, jak możemy to inaczej nazwać, bo w ten sposób nie powinniśmy. Możemy nazywać zachowania dziecka i przestać jakby etykietować dziecko za jego zachowanie, tylko oceniać samo w sobie zachowanie słowami na przykład nie podoba mi się to, co zrobiłeś, czy na przykład gryzienie kolegów nie jest w porządku, tak nie powinno się robić. I brzmi to zdecydowanie inaczej niż na przykład jesteś niedobry, tak się nie robi. To jest zupełnie inny komunikat. I jeżeli oceniamy zachowanie dziecka, możemy wtedy pracować nad tym zachowaniem. Jeżeli to było niedobre zachowanie, okej, mamy szansę zmienić je na dobre zachowanie, ale my wciąż jesteśmy w porządku, my wciąż dążymy do tego jako to dziecko, które popełniło jakiś błąd, ażeby się zmienić, ażeby to naprawić.

Kolejną taką rzeczą jest właśnie udzielenie takiej autonomii w rozwiązywaniu różnych trudnych spraw, które się pojawiają. Jeżeli dziecko zachowało się w sposób nieodpowiedni, poinformujemy je, że jego zachowanie jest nie w porządku, że jego zachowanie nam się nie podoba. Możemy zapytać to dziecko, co możemy teraz zmienić w tym zachowaniu, żeby było w porządku, bo chodzi o to przecież o to, żeby nam było w porządku, bo to nie jest dla nikogo przyjemne, jeżeli się dorosły frustruje czy też dziecko frustruje. Dziecko ma szansę wtedy zaproponować jakieś rozwiązanie. Jeżeli go nie proponuje, znów możemy posiłkować się alternatywą i zaproponować kilka rozwiązań. To, o czym musimy pamiętać, to oczywiście zwrócenie uwagi na to, ażeby tam, gdzie się da, dziecko mogło jakby zadośćuczynić. Jeżeli jesteśmy sfrustrowani, zwróciliśmy uwagę dziecku na to, że na przykład nie posprzątało swoich zabawek, oczywistym działaniem, które powinno się pojawić, to to, ażeby to dziecko te zabawki posprzątało. Jeżeli dziecko dalej upiera się i tych zabawek nie sprząta, wtedy możemy postawić jakiś warunek. Okej, ja poprosiłam cię, żebyś ty posprzątał zabawki, ty ich nie chcesz posprzątać, więc musisz pamiętać, że jeżeli ty mnie o coś poprosisz, to ja też będę musiała ci odmówić. Byliśmy umówieni na bajkę wieczorem, więc z tej bajki zrezygnujemy. Wtedy dziecko ma szansę wybrać okej, możesz nie sprzątać zabawek, ale musisz z czegoś zrezygnować. Natomiast jeżeli dziecko tej alternatywy nie ma i wdajemy się w dyskusję, w której będziemy dziecku mówili, że ma posprzątać zabawki i koniec, i kropka, no to jest to taka dyskusja frustrująca i jest to sytuacja, która tylko tworzy jeszcze taki mocniejszy bunt, podbudowuje go i wzmacnia. Sytuacji, które mogą być naszą trudnością taką we współpracy z dzieckiem, jest bardzo, bardzo wiele i w każdej w tych sytuacji musimy do niej podejść indywidualnie. Z jednej strony zwracając uwagę na to, z jakim dzieckiem mamy do czynienia, czy jest to dziecko takie bardziej neurotyczne, czy jest to dziecko bardziej wrażliwe, czy jest to w życiu dziecka pierwszy taki epizod, czy jest to epizod kolejny, czy pewne zachowania są już zachowaniami nawykowymi. Musimy zawsze przyjrzeć się tej sytuacji i spróbować ocenić, w jakiej psychofizycznej kondycji jest dziecko, to jest to, o czym mówiliśmy na początku, czy jest wyspane, czy jest wypoczęte, na jakim jest etapie, w jaki sposób z nim rozmawiamy, czy dostosowaliśmy nasze komunikaty do jego poziomu wieku. Kolejną taką rzeczą, która niezależnie od sytuacji będzie bardzo pomocna w rozmowie, jest zwrócenie uwagi na emocje, o których mówiliśmy, czyli przede wszystkim to, co sprawiło, że dziecko zachowało się w taki sposób, co jest przyczyną tych jego emocji i do czego ta emocja dąży, co ta emocja próbuje osiągnąć, po co ona się pojawia. Jeżeli odpowiemy sobie na te pytania, każdy kolejny etap będzie dla nas dużo łatwiejszy i będziemy lepiej potrafili poprowadzić tą dyskusję. Kiedy już zrozumiemy, co było przyczyną tej emocji, powinniśmy wyrazić akceptację dla tego stanu rzeczy. Powinniśmy dać dziecku do zrozumienia, nazwać tą emocję i powiedzieć, że ją rozumiemy, że też byśmy się tak poczuli. Być może byśmy inaczej tą emocję wyrazili, być może droga, którą wybrało dziecko, nie jest odpowiednią, ale rozumiemy, że ono się tak czuje, też byśmy się tak poczuli, rozumiemy, że to jest frustrujące, każdy by się sfrustrował taką sytuacją. To daje dziecku taki spokój i ono zaczyna rozumieć, że to, jak się zachowało, ma jakiś sens. Kiedy zrozumiemy do czego ta emocja dąży, możemy dziecku pomóc znaleźć alternatywne, bardziej aprobowane społecznie, bardziej efektywne rozwiązania i jego trudności, oferując te różne strategie, które były wymienione. Jeżeli już dojdziemy do tego, nazwaliśmy te emocje, zaakceptowaliśmy te emocje, wyraziliśmy to wszystko, możemy dążyć do przeciwdziałania tym zachowaniom, które nas w jakiś sposób niepokoją, które chcielibyśmy modyfikować. Możemy wyznaczać granice w taki sposób, w jaki zostało to wspomniane, możemy dążyć do umowy z dzieckiem lub możemy w sytuacjach ekstremalnie trudnych przejmować kontrolę na zasadzie alternatywy.

To są takie główne strategie, które pomogą nam w pracy z dzieckiem i pomogą nam z nim rozmawiać, szczególnie w tych trudnych chwilach. I na zakończenie wszystkim wam życzę powodzenia w rozwiązywaniu tych trudnych sytuacji z dziećmi.

A jeżeli mielibyście jakieś pytania, to zawsze zostaję otwarta i postaram się na nie wszystkie odpowiedzieć, kiedy będę miała na to okazję. Także do usłyszenia następnym razem i cześć.

Justyna: Moniko, bardzo dziękuję za ogrom wiedzy, liczne porady oraz strategie radzenia sobie w trudnych sytuacjach. A was zapraszam do dyskusji oraz podzielenia się z nami opinią o tym odcinku. W tym celu koniecznie odwiedźcie nasz profil na Facebooku, a także dołączajcie do naszej grupy na Facebooku „Przedszkola i żłobki – to dziecinnie proste”. Dziękujemy i do usłyszenia.